Pesto… ti amo

A Little can be more than enough at the same time.

Especially when it comes to… pesto! This is Pesto we are talking about. Something what I find so precious that I can’t even imagine cooking without. Pesto is complete, absolutely perfect combination and even an ordinary sandwich could be surprising with spread pesto on it. It definitely includes what’s the best in Italian cuisine and as far as I’m concerned it’s a must-have purchase.

Good quality pesto doesn’t need to be extremely expensive because unfortunately business is business and often even expensive one has got cheated ingredients. The only catch is to learn what should be checked.  Of course the best way to get proper pesto is to make it yourself. Ambitious but not necessary though. We CAN buy good pesto I ensure you. Good one must combine a real basil, extra vergine olive oil, a bit of garlic, Parmesan cheese and finally pine nuts. We better run away when it has sunflower or palm oil, few percent of basil (1-2% even! Is it still pesto or greasy grass already…?), peanuts,  cheap cheese… That’s true they’re affordable. But you really feel, smell, taste the difference by adding one tablespoon of good, proper pesto onto your pasta. It’ll become wonderful. Not just greeny, look-a-like grease which often become bitter due to temperature. Pesto should smell heavenly, be full of flavor and very efficient. It is also economic cause you don’t have to use as much as you would when using cheap one.

Durum pasta, grape and juicy tomato, a few slices of mozzarella cheese and a tablespoon of pesto is basically everything what we need to create an essence of Italy on our plate.

Małe jest wielkie! ( w smaku)

A mowa o pesto. Mieszance tego, co moim bardzo skromnym zdaniem i okiem zupełnego amatora – we włoskich smakach  jest po prostu najlepsze. Osobiście uważam to za produkt niezbędny, który obowiązkowo powinien się znaleźć w każdej kuchennej szafce. Pesto ma niemal moc sprawczą; zwykła do tej pory kanapka, potraktowana łyżeczką pesto zamiast masła, będzie zaskakującą odmianą.

Dobre bazyliowe pesto nie musi być najdroższe, bo czasem i takie mają skład, ktory pozostawia wiele do życzenia. Najlepiej przyrządzić je samemu, zwłaszcza teraz, kiedy świeżą bazylię można kupić niemal w każdym warzywniaku. Przede wszystkim chodzi o sprawdzenie składu przed zakupem. Dobre pesto powinno składać się przede wszystkim z bazylii, oliwy extra vergine, czosnku, parmezanu (spotkałam też z grana padano) i orzeszków piniowych. Szerokim łukiem omijajmy pasty, które stanowią mieszaninę tanich olejów (palmowego- o zgrozo! jest to tłuszcz o bardzo szkodliwym dla nas składzie, który skuteczniej niż masło czy smalec przyczynia się do zatykania nam żył ), orzeszków ziemnych, “mieszanki serów”, z zawartością 2-3% bazylii ( czy to jeszcze pesto czy już trawa…?). Są one tanie ( nawet za 4,80 zł za opakowanie 170 – 190 g), ale podczas gotowania szybko okaże sie, że są niezjadliwe. Chociaż raz udało mi się znaleźć w Biedronce bardzo porzadne włoskie pesto, w cenie 4,99zł! : – ) Dobre pesto będzie cudownie pachnące, wydajne i po prostu pyszne. Wystarczy 1 łyżka do makaronu durum, pokrojony ser mozzarella, kilka cząstek dojrzałego pomidora i mamy Włochy na talerzu.

bazylia czosnek